Dwanaście krótkich opowiadań grozy, na uczczenie 20-lecia Lilja’s Library. Nie wiecie czym jest Lilja’s Library? Ja też nie wiedziałem do zeszłego tygodnia… LL to ogromna strona internetowa, której pomysłodawcą i twórcą jest Szwed – Hans-Ake Lilja. Poświęcona jest ona Stephenowi Kingowi i możecie tam znaleźć naprawdę ogromną ilość informacji o autorze, jego książkach, ich ekranizacjach, komiksach i właściwie wszystkim co jest z nim pośrednio lub bezpośrednio związane.

Hans w przedmowie do poniższego zbioru wspomina, że chciał z pompą uczcić okrągłą rocznicę powstania swojego internetowego dziecka, o które sumiennie i metodycznie dba, starając się możliwie na bieżąco aktualizować bazę informacji o „królu grozy” (dałem cudzysłów, bo mam nieco inne zdanie na ten temat, niż pan Hans).

Do projektu zaproszonych zostało trzynastu autorów, i to właśnie ich nazwiska na okładce robią największe wrażenie, i zdecydowanie zachęcają do sięgnięcia po „Lśnienie w ciemności” (dość oczywiste nawiązanie do jednego z największych dzieł Kinga, i przy okazji dobry chwyt marketingowy). Edgar Allan Poe, Clive Barker, Ramsey Campbell, Richard Chizmar czy John Ajvide Lindqvist – te nazwiska z całą pewnością nie są obce żadnemu fanowi grozy, a jeśli dodamy do nich kilku nieznanych autorów oraz oczywiście nigdzie wcześniej nie publikowany tekst Stephena Kinga, to robi nam się absolutny must read. W lekturze pomaga także wydanie książki, jakie zaserwował nam Zysk i S-ka. Twarda oprawa, obwoluta, klimatyczna, nieco archaiczna grafika i stonowane kolory – pysznie!.

No dobrze, a jak wypadły same teksty i jaki jest to zbiór? O tym szerzej w podsumowaniu, na razie szepnę Wam kilka słów o poszczególnych opowiadaniach.

Tekstem, który otwiera ten projekt, jest „Niebieski kompresor” autorstwa Stephena Kinga.

Gerard Nately, niespełniony autor, wynajmuje domek przy plaży od pewnej dość specyficznej starszej kobiety, mieszkającej nieopodal. Stara się odciąć od świata i skupić na pracy, ale jego myśli coraz częściej i gęściej uciekają w stronę właścicielki posesji, stając się powoli jego obsesją. Gerard spędza z nią coraz więcej czasu, pokazuje jej fragmenty swojego opowiadania, dużo rozmawiają i zżywają się ze sobą. Samotna kobieta i samotny mężczyzna – przepis na romans? Nic bardziej mylnego. Fabuła „Niebieskiego kompresora” biegnie zupełnie w innym kierunku, ku zakończeniu które mnie osobiście zupełnie nie zdziwiło. Mamy tu wynaturzenie, emocjonalną degrengoladę głównego bohatera i częste wizualizacje wdowy, która jest, myślę, że spokojnie mogę użyć takiego zwrotu – jedyna w swoim rodzaju. Niestety brak tu grozy – tak jak to zwykle bywa u Kinga ☹.

Jack Ketchum oraz P.D. Cacek zgodzili się udostępnić do zbioru swoje wspólnie napisane opowiadanie pt.: „Sieć”. Akcja w dużej mierze dzieje się właśnie w odmętach raczkujących dopiero internetowych czatów (mamy rok 2003). Samotny Andrew poznaje na jednym z nich uroczą i inteligentną Cassandrę, z którą uwielbia pisać i wymieniać się codziennymi przemyśleniami, życiowymi sukcesami oraz porażkami. Z czasem ich znajomość staje się coraz bardziej namiętna, zbliżają się do siebie, co nieuchronnie prowadzi do spotkania. Spotkania, które odmieni życia ich obojga. Na zawsze. Niestety to kolejny tekst, w którym zabrakło choćby grama horroru i zacząłem się delikatnie niepokoić po jego lekturze…

„Opowieść o Holocauście” Stewarta O’nana, amerykańskiego pisarza, który miał okazję wcześniej napisać wspólny tekst ze Stephenem Kingiem, pt.: „Twarz w tłumie”. Opowiadanie udostępnione do „Lśnienia” jest dojrzałe, przemyślane, smutne i przerażające. Nie jest to jednak groza klasyczna, brak tu potworów, zjawisk paranormalnych czy nawiedzonych domów. Słusznie sugerujecie się tytułem w odgadnięciu właściwego rodzaju horroru z jakim mamy tu do czynienia. To mądry tekst, ciekawie napisany, głęboki i dający do myślenia. Jak żyje się po przetrwaniu obozu zagłady, jak to wpływa na nasze zachowania, na kontakty z ludźmi, zdrowie psychiczne, a nawet na to jak sami siebie postrzegamy i nazywamy. A wszystko to w świetle reflektorów i studia nagraniowego, którego gospodynią jest sama Oprah Winfrey. Mamy tu zatem w końcu grozę, zaczynam mieć nadzieję!

„Aeliana” Beva Vincenta, znanego wszystkim ze współpracy z Kingiem przy zbiorze „17 podniebnych koszmarów”. Główna bohaterka nie jest człowiekiem – a przynajmniej już nim nie jest. Skrada się w cieniach, podpatruje, atakuje i zjada swoje ofiary pod osłoną nocy. Któregoś dnia w jej życie niespodziewanie wkrada się pewna policjantka, badająca sprawę tajemniczych morderstw i okrutnie okaleczonych ciał. Obie kobiety bardzo szybko nawiązują wielopłaszczyznową relację, a ich losy łączą się nierozerwalnie, aż do śmierci…

Nadeszła pora na mistrza makabry i niekwestionowanego mistrza grozy lat 80’ i 90’ – Clive’a Barkera. Jego do granic nieprzyzwoitości rozbuchana wyobraźnia, dała nam tym razem tekst pod nieco frapującym tytułem: „Pidgin i Theresa”…

Dziwny tekst, poruszający ważne społecznie kwestie interpretacji wiary oraz grzechów kościoła, i jego wyznawców. Barker wplata tu, tradycyjnie dla siebie, soczyste wątki fantastyczno – obrzydliwe. Generalnie jest to jazda bez trzymanki, realizmu tutaj nie szukajcie, po prostu dajcie się porwać szalonym pomysłom, poprzez które autor sygnalizuje pewne poważne i bolesne sprawy.

Kolejne dwa króciutkie teksty, czyli „Koniec wszystkich rzeczy” Briana Keene’a oraz „Cmentarny taniec” Richarda Chizmara, są do siebie bardzo podobne. Opowiadają historie mężczyzn, którzy stracili w życiu wszystko to, co było dla nich ważne. Co prawda miało to miejsce w zupełnie różnych sytuacjach, ale obaj nie potrafią się z tym pogodzić, nie widzą sensu aby dalej żyć, ich myśli wypaczają się, wędrują w stronę najmroczniejszych opcji i metodycznie degenerują wymęczone umysły i ciała. Można powiedzieć, że jest to groza życia, a właściwie śmierci, która dotyka naszych bliskich tak mocno, że mimo iż nadal oddychają, jedzą, wykonują wszystkie przynależne żywym czynności, to w środku są martwi, i tylko od nich zależy kiedy się o tym finalnie przekonają…

Zdecydowanie najdłuższe opowiadanie zamieszczone w „Lśnieniu w ciemności”, czyli „Wciągnięty w ogień” autorstwa Kevina Quigleya, prowadzi nas przez dość oklepany i doskonale znany schemat – małe miasteczko, trzech młodych chłopaków i tajemniczy Świat Strachu. Fani „To” Kinga, „Letniej nocy” Simmonsa czy „Jakiś potwór tu nadchodzi” Bradbury’ego od razu załapią o co chodzi. Paczka przyjaciół kontra zło, tym razem w postaci upiornego właściciela pewnego spalonego domostwa na wzgórzu. Młodzieńcze ciągoty do strachu i mroku, kontra wynaturzenie i zbydlęcenie dorosłego. A do tego ćmy. Przyjemnie, acz zupełnie przewidywalnie. No, ale to już horrorem nazwać możemy.

„Towarzysz” Ramsaya Campbella opowiada historię Stone’a – którego fascynują wesołe miasteczka. Jeździ więc po kraju, zwiedza, poznaje ich tajemnice i uwielbia spędzać w nich czas. Pewnego wieczoru trafia do opuszczonego parku rozrywki, gdzie jego uwagę przyciąga Tunel Strachu. Mimo, że miejsce jest zaniedbane i z pewnością odcięte od prądu, wagonik w którym przysiada nasz bohater rusza, zabierając go w ciemność pełną niewiadomych…

Najstarszy tekst w tym zbiorze, czyli „Mowne serce” Poego, które pierwotnie ukazało się w 1843 roku – to opis szaleństwa, które prowadzi do zbrodni. Morderca, pewny siebie i w swoim mniemaniu genialny i przewidujący, nie bierze pod uwagę, że nasz umysł zapamiętuje nasze czyny i nie zawsze potrafi sobie później z nimi poradzić… jako bonus dodam, że tłumaczenie świetnie oddaje język i klimat sprzed prawie dwóch wieków, a Poe jak zawsze nie zawodzi wirtuozerią i pomysłami.

 

„Miłość matki” Briana Freemana mimo, że zamyka się na jedynie ośmiu stronach – potrafi zaskoczyć. Autorowi udaje się zmylić czytelnika, a finałowy twist jest przyjemnie szokujący. Andrew jest jedynakiem, a jedyną osobą która mu na świecie została, jest jego ciężko chora na raka matka. Chłopak stara się z całych sił zapewnić jej godne warunki w ostatnich miesiącach życia, chcąc umieścić ją w specjalistycznym szpitalu. Jest gotów poświęcić dla niej każdą swoją chwilę, a determinacja z jaką walczy o miejsce dla niej na szpitalnej sali powoduje, że powinno się zmodyfikować tytuł opowiadania, dokładając w jego środku „do”. Byłoby idealnie.

Ostatnim opowiadaniem w zbiorze, jest „Księga strażnika” Johna Ajvide Lindqvista. Tytuł od razu skojarzył mi się z pewnym podręcznikiem, i… nie zawiodłem się. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego zwieńczenia lektury i zbioru reklamowanego jako „horrorowy”, niż kończącego się tekstem mocno osadzonym w realiach fabularnego Zewu Cthulhu i mitologii Lovecrafta. Jako fanboj tegoż, łykam wszystko co wpadnie mi w ręce, ale pragnę przy tym dodać, że jestem wymagającym i surowym fanem. „Księga strażnika” opowiada historię paczki przyjaciół zafascynowanych grami RPG, której przewodzi inteligentny i oczytany Albert. Kiedy pewnego dnia w jego ręce wpada gra fabularna „Zew Cthulhu” chłopak kompletnie zatraca się w mitologii bóstw stworzonych przez Samotnika z Providence, zaczytuje się wszystkim co jest z HPL-em związane po to, aby jak najlepiej wcielić się w Mistrza Gry i poprowadzić swoich kompanów przez pełne mroku i plugastwa scenariusze. Niebagatelną rolę w całej historii odgrywa jednak inny chłopak – Oswald – latami odtrącany i obśmiewany przez kolegów i otoczenie. To właśnie on uświadamia Albertowi fakt istnienia Lovecrafta i stworzonych przez niego światów. Jak skończy się ta znajomość i czy możliwym jest, aby teksty zawarte w tajemnych księgach mogły wpływać na świat rzeczywisty? Przekonajcie się sami, czytając klimatyczne opowiadanie Lindqvista!

Mam nieco mieszane uczucia co do tego zbioru. Początek powinien być petardą, bo przecież projekt startuje od nigdy wcześniej niepublikowanego tekstu samego Stephena Kinga! A okazał się totalną klapą i jednym z najsłabszych opowiadań, w moim odczuciu. Czystej grozy niestety dostajemy tutaj mało, ale tej zawoalowanej, do przemyślenia, jest już całkiem sporo. Część tekstów jest bardzo sugestywna i porusza wrażliwe struny u np. rodziców małych dzieci, z kolei są także opowiadania, które tutaj nie pasują. Przykładem może być Edgar Allan Poe, którego „Mowne serce” nijak się ma do innych tekstów. Chyba, że spojrzymy na ten zbiór również pod kątem kryminalnym; przykładów wtedy znaleźć można bez liku. Pomysłodawca mógłby spokojnie reklamować „Lśnienie w ciemności” również jako antologię kryminalną, z wątkami grozy. Część tekstów wydaje się być nieco niedopracowanych, jakby leżały na dnie piątych szuflad biurek autorów, które oni sami zakwalifikowali już jako: „wrócę do nich kiedyś, ale raczej nie”. Ot, nadarzyła się okazja, odezwał się taki gość od Lilja’s Library, to wygrzebali je, szybko dokończyli lub z grubsza poprawili i poleciały do składu i druku.

Mimo głośnych, przyciągających uwagę nazwisk, poziom opowiadań jest średni, tematyka rozstrzelona niesamowicie – od zatracających się w śmierci bliskich, poprzez straszne parki rozrywki, aż po morderstwa i Mitologię Cthulhu. Dziwna kompilacja. Niemniej opowiadania czyta się przyjemnie i szybko – antologia wystarczy Wam na dwa wieczory lektury, i być może znajdą się nawet jej fani. Mnie nie porwała. Jest poprawna, ale powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy poprawność jest wystarczająca dla uczczenia 20-lecia strony internetowej o „królu grozy”?