„Dom kości” – Graham Masterton.
To druga w tym roku przeczytana przez mnie książka brytyjskiego mistrza grozy, i jakże odmienna od poprzedniego „Domu stu szeptów”. Mimo, iż bohaterami obu powieści są domy, historie w nich opowiedziane diametralnie się od siebie różnią. Przede wszystkim „Dom stu szeptów” to rasowy horror, natomiast „Dom kości” podciągnąłbym bardziej pod kryminał z wątkami nadnaturalnymi. Jest również, moim zdaniem, skierowany raczej do młodszego czytelnika. Autor unika tutaj brutalnych scen, nie uświadczymy krwi czy wyciąganych z podbrzusza jelit, nie ma także najmniejszych aluzji seksualnych ani scen opisujących zbliżenia. To dość prosta historia o pradawnym złu, czającym się od lat gdzieś pod stopami niczego nie świadomych mieszkańców miasteczka Streatham w Anglii.
Głównym protagonistą tej powieści jest osiemnastoletni John, który niedawno wszedł w dorosłość i musiał dość mocno zrewidować swoje plany życiowe oraz… wygląd. Do tej pory szalał ze znajomymi na koncertach, a długie włosy czy mnóstwo kolczyków były jego znakami rozpoznawczymi. Marzyła mu się, i nadal w zasadzie marzy, kariera muzyka rockowego, nagrywanie płyt, koncertowanie i światowa sława. Póki co jednak, musi odłożyć na bok mrzonki i zacząć zarabiać na siebie. Zamienia więc znoszone t-shirty na garnitur, ogarnia długość włosów, a kolczyki lądują w szufladzie. John zostaje zatrudniony w agencji nieruchomości panów Vane’a, Blighta i Simpsona. I nie zdaje sobie w najmniejszym stopniu sprawy z tego, że ta praca odmieni na zawsze życie jego i nowych znajomych, pracowników tej samej agencji.
Liam, Lucy i Courtney staną się uczestnikami horroru, który rozpęta się w momencie przekroczenia progu agencji przez tajemniczego i opryskliwego pana Rogersa. John, który chwilowo został sam, a jest to jego pierwszy dzień, nie bardzo wie jak się zachować w stosunku do klienta, i popełnia pewien błąd, który poruszy lawinę śmierci, strachu i odkryje pilnie skrywane od lat tajemnice…
W tym samym czasie, podczas wyburzania pewnej ruiny w Streatham, ekipa rozbiórkowa natrafia na tajemnicze miejsce pomiędzy ścianami budynku, który niszczą. Miejsce wypełnione po brzegi ludzkimi szkieletami…
Muszę przyznać, że czytało mi się tę powieść bardzo przyjemnie i szybko. Akcja praktycznie od samego początku jest wartka, dużo się dzieje, a młodzi bohaterowie nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek, ponieważ prywatne śledztwo w sprawie tajemniczych domów z prywatnej listy pana Vane’a angażuje ich kompletnie. I nie tylko ciekawość jest motorem działań, gdyż dość szybko przekonują się, iż rozwiązanie tej mrocznej zagadki bezpośrednio wiąże się z ich życiem, lub śmiercią. Odwiedzają więc po kolei domostwa, zagłębiają w ich historie i starają rozwikłać piętrzące się coraz bardziej zagadki. W ślad za nimi podąża jednak, i dosłownie depcze im po piętach przerażająca, posępna istota, której działania dzieciaków najwyraźniej mocno przeszkadzają.
Jeśli macie ochotę na całkiem klimatyczną powieść o bardzo starych tajemnicach, które za pomocą pewnych osób przetrwały do naszych czasów, lubicie ciekawe historie z duchami w tle, „Dom kości” powinien Wam się spodobać. To idealna pozycja zwłaszcza dla nastolatków, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z grozą, bowiem Masterton postarał się o odpowiednie budowanie napięcia, przeplatane z interesującymi faktami ze starożytności. Dodał do tego bardzo fajny pomysł „znikania” ludzi oraz klasyczny do bólu motyw „drużyny”, której trzon jest nie do ruszenia, ale skład zmienia się dynamicznie wraz z akcją. Atmosfera presji czasu jest mocno wyczuwalna, a młodzi bohaterowie starają się przeżyć, i przy okazji uratować kogo się da, przed bytami dużo starszymi niż ich miasto, przy okazji obnażając ludzkie słabości i podejmując trudne decyzje. Zwłaszcza John, który przedstawiony zostaje początkowo jako spokojny, nieco wycofany chłopak, pokazuje że ma w sobie hart ducha, siłę i zasady, dzięki którym i dobro i zło jest nim mocno zainteresowane 😉.
Tak jak pisałem na początku, nie jest to klasyczny horror, chociaż bazą całej historii z całą pewnością jest mrok, śmierć i ciężkie decyzje podejmowane dawno temu przez postawionego pod ścianą człowieka. Wątek paranormalny i nadnaturalny są silne, ale finalnie uważam, że samo śledztwo i proces jego przeprowadzenia przez młodych, definiuje tę powieść jednak jako kryminał, oczywiście z solidną porcją grozy, jak przystało na książki wychodzące spod pióra Grahama Mastertona.