Łukasz Śmigiel

„Daemon”

Wydawnictwo Oficynka wydało właśnie nową książkę Łukasza Śmigla – „Daemon”. Jest to zbiór 14 krótkich opowiadań, których wachlarz gatunkowy jest naprawdę szeroki – od mrocznego fantasy, przez thriller psychologiczny aż po grozę w przeróżnych postaciach. Uświadczymy tu sporo klasycznego horroru, w postaci potworów i demonów, ale widać też, że autor lubi przesuwać strach na poziom psychiki bohaterów, która przekłada się potem bezpośrednio na ich czyny, a te z kolei często niestety kończą się dla nich brutalnie i niekoniecznie tak jakby sobie wymarzyli.

„Daemona” czyta się szybko i z dużą frajdą oraz ciekawością. Kreatywny umysł autora sprawdza się w tych krótkich formach zdecydowanie i ja autentycznie czekałem na każde kolejne opowiadanie, bo dawno nie czytałem tak równego zbioru. Właściwie wszystkie teksty miały w sobie coś oryginalnego – mimo, że często dotykały i poruszały tematy ograne i przegadane w dziesiątkach innych tytułów, to autorowi udawało się zawsze dołożyć od siebie coś co sprawiało, że na te historie można było spojrzeć inaczej. Oczywiście nie brakuje tu kilku pomysłów totalnie od czapy, w sensie pozytywnym (pingwiny, klątwy) i to książce dodaje tego specyficznego zadziora ciekawości. Ale dla równowagi mamy też poruszane scenariusze powiedzmy „realistyczne” (zaginięcie dziecka, miłość czy wojna) do których autor dokłada nam warstwę fantastyczną lub grozową i robi się z tego całkiem smakowity kąsek. Bardzo fajne jest także umiejscawianie akcji w przeróżnych miejscach i czasach. Wędrujemy więc po Meksyku, by za chwilę znaleźć się w alternatywnej post-apokaliptycznej rzeczywistości. Walczymy z najeźdźcami podczas 50-stopniowego mrozu lub siedzimy w okopie I Wojny Światowej. A to tylko kilka przykładów, które można mnożyć, bo autor zdecydowanie położył nacisk na różnorodność w tym aspekcie książki.Fajnie, że opowiadania są krótkie ale treściwe – dzięki takiemu zabiegowi, można czytać „Daemona” na raty, po 2-3 opowiadania dziennie i dzięki temu nie być „uwiązanym” jedynie do jednego tytułu. To coś jak kilka odcinków ulubionego serialu, oglądanych do obiadu 😉Zdecydowałem się na trochę inną formę recenzji niż zwykle, żeby nie pisać samych ogólników, postanowiłem, że o każdym z czternastu opowiadań napiszę kilka słów, w niektórych dodając jeszcze jakieś swoje przemyślenia czy opinię. Mam nadzieję, że nie spojlerowałem zanadto, starałem się tego unikać!Przeczytajcie również koniecznie wstęp i posłowie – Łukasz zawarł tam bardzo dużo tłumaczeń i nawiązań. Zdecydowanie warto się z tymi częściami książki zapoznać.

Dom Nieba

Do czego może doprowadzić nas tęsknota i smutek za ukochaną osobą, to temat dość przegadany i wielokrotnie poruszany w literaturze. W „Domu nieba” autor pokazał nam jednak, że można na sprawę spojrzeć z jeszcze innej strony, że chęć połączenia się z kimś kogo się straciło, ale nie potrafi się bez niego żyć, może stać się życiową obsesją i posunąć nas do najpotworniejszych czynów i zachowań.

Bohater 1916

Wojna to horror sam w sobie. Tyle niepotrzebnych śmierci, złamanych ludzi, zniszczonych żyć. Lata spędzone w okopach, wśród smrodu rozkładu, błota, zimna, codziennie i w kółko przeżywanie tych samych sytuacji, niewyobrażalny poziom stresu, systematycznie niszczona psychika i postępujące zezwierzęcenie. A co, jak dodamy do tego wątek nadnaturalny? A co, jeśli nie wszystkie okopy zostały stworzone ręką ludzką i nie prowadzą tam, gdzie wskazuje logika? Noc, opary gazów bojowych i misja przedostania się do części pola bitwy okupowanej przez wroga, okaże się dla młodego żołnierza Fritza Gekho czymś więcej, niż tylko wojennym rozkazem…

Śmierć Prokris

Włamywacz i złodziej Sid Rayback, dostaje cynk od swojego bossa, że w pewnej willi, do zgarnięcia jest bardzo cenna i wyjątkowa ikona przedstawiająca człowieka z psią głową. Sid jest sprawą bardzo zainteresowany, bo nie dość, że Elli obiecał mu 60% zarobku ze sprzedaży skradzionego przedmiotu, to do tego Rayback jest ogromnym fanem psów, i prędzej uciąłby sobie rękę, niż skrzywdził jakiegoś czworonoga, więc dziwna ikona przyciąga go jak magnes. Jest Wigilia, Sid włamuje się do willi po drodze zaprzyjaźniając z ogromnym wilczarzem, który pilnuje posesji…i tu zaczynają się jego kłopoty. Duuużo kłopotów. W opowiadaniu nie ma nic paranormalnego, nie ma duchów ani stworów rodem z koszmarnych snów, ale są bestie chyba jeszcze bardziej przerażające – ludzie. Świadomość, że sąsiad, znajomy, a może nawet ktoś z rodziny, może być zły do szpiku kości, chory psychicznie i wynaturzony do granic wyobraźni – to coś co faktycznie powoduje gęsią skórkę i ciarki…Na szczęście los rzuca nam czasem do pomocy niespodziewanych sojuszników…

Przyjdzie i po ciebie

Wizja jak z filmu „Pojutrze” – na nasza planetę spłynęła zima. Potężna zima, trwająca wiele lat. Temperatury w dzień sięgają -50 stopni, w nocy jest dużo gorzej. Niedobitki ludzkości starają się przetrwać w każdy możliwy sposób, kanibalizm stał się chlebem powszednim. A to nie wszystko – wraz z zimą, na Ziemię przybyli Obcy – bardzo specyficzni Obcy, którzy od setek lat mieli u nas swoich szpiegów – a teraz wiedząc o nas bardzo dużo – z łatwością dobijają resztki cywilizacji ludzkiej. Bohaterem opowiadania jest Charles, który radzi sobie całkiem nieźle w tych nietypowych i arcytrudnych warunkach. Nie ma wielu przyjaciół, ale ma swoje misje i plany, a także specjalną listę osób, które koniecznie musi odwiedzić (oczywiście o ile jeszcze żyją). Jak się to skończy i czy wyjdzie zwycięsko z potyczek z tymi dziwnymi, opancerzonymi i bujającymi się na boki istotami? Musicie przekonać się sami.

Nigdy więcej

Najgorszy koszmar dla każdego rodzica – krzywda dziecka. A konkretnie jego zaginięcie. Rodzice wariują z nerwów i zmęczenia, chociaż przechodzą przez tę tragedię zupełnie odmiennie. Matka niknie w oczach, nie wychodzi z łóżka, ojciec wręcz przeciwnie – bierze sprawy w swoje ręce. Od tego momentu wkraczamy na zupełnie inny poziom realizmu – moim zdaniem mocno gaimanowski. Dobrze napisany i zaskakujący tekst. Otwarty finał historii daje do myślenia – bardzo dobre opowiadanie.

Opowieść chłopca

Kolejny tekst o wojnie, tym razem pokazany z punktu widzenia dziecka. Żydowskiego chłopca. Zaczęła się łapanka uciekinierów z getta i Mira, 17-letnia siostra głównego bohatera, 8-latka, który jeszcze niewiele rozumie z otaczającego go horroru, ucieka przed żołnierzami niemieckimi. Znajdują schronienie w pewnym ogromnym domu, który ma jednego mieszkańca – spokojnego, starszego pana, który wydaje się niespecjalnie przejmować wojenną zawieruchą. Obiecuje on dzieciakom, że będą u niego bezpieczni, nikt nie będzie ich tam szukał, bo ma z nazistami umowę. Mało tego, pan Majde obiecuje poszukać rodziców Miry i Jakuba. Podczas jego nieobecności, dzieci mają przebywać w ukrytej piwniczce i nie wychodzić pod żadnym pozorem. Tymczasem, do dworku najpierw ktoś zaczyna się dobijać, a potem wyważa drzwi…Mimo, że dzieci są sparaliżowane strachem, to jednak chore działania nazistów spotkają się z oporem, a młody Jakub zyska w tej jakże nierównej walce, potężnego sprzymierzeńca.Chyba najlepsze opowiadanie póki co – połączenie nadnaturalności z wojną zawsze mnie kręciło i takie książki mogę czytać systematycznie. Kojarzy się nieco z „Twierdzą” Wilsona…

Imago

Anah i Gareth, to wzorowe małżeństwo. Mają dwie śliczne córki, które odziedziczyły urodę po mamie, pół krwi Indiance, i bystry umysł po tacie – pracoholiku 😉. Nie brakuje im pieniędzy, żyją w dostatku i szczęściu. Jednak od jakiegoś czasu Gareth ma dziwne przebłyski strachu, że jego życie nie jest jednak tak sielankowe jak mogłoby się wydawać. Okazuje się, że to co pamięta, wspaniałe wspomnienia związane z żoną, wakacjami i przyjaciółmi, niekoniecznie musi być prawdą. Że całe jego życie nie musi nią być…Tymczasem małżeństwo przyjeżdża do domku nad jeziorem, aby uczcić piętnastolecie ślubu – podczas gdy jego żona spędza godziny w wodzie, on próbuje poukładać sobie w głowie wszystko co go trapi i nie daje mu spać. Nie pomaga w tym pewne znalezisko na strychu domu teścia oraz coraz dziwniejsze zachowania Any…Więcej nie piszę, bo nie mogę. W końcu pojawiło się nieco weirdu i lovecraftowskiego sznytu. Jest faktycznie niepokojąco i mrocznie. Nic nie wydaje się być tym czy być powinno, a ukochana osoba, którą zna się pół życia – nagle wydaje się obca i groźna…

Decathexis

Typowe dark fantasy. Mroczna magia, dziwne tradycje i obrzędy. Ludzie czczą Morię, boginię śmierci, starają się żyć normalnie, ale jednocześnie tworzą Inspektorat do spraw Nieumarłych, którego pracownicy strzegą ludzkości przed Nieumarłymi. Ci z kolei, raz do roku przybywają, aby wskrzesić kolejne trupy i dołączyć je do swej armii. Akcja opowiadania, dzieje się właśnie w przededniu tego mrocznego wydarzenia, kiedy horda umarlaków zbliża się do miasta i wędruje, aby przywrócić do życia zmarłą 40 lat temu córkę królowej…mimo, że ludzie mają swoje sposoby na Nieumarłych, coś się zmienia, nigdy nie było ich tak wielu, a ich lider…Opowiadanie kojarzy mi się mocno z przygodami Gotreka i Felixa z uniwersum Warhammera, ale widzę w nim takie luki fabularne, że szkoda gadać. Fajna odmiana w zbiorze, bo mamy rzeczywistość alternatywną, można by wykorzystać zarys pomysłu i nawet napisać pełnoprawną powieść, ale wiele rzeczy jest do poprawienia i przemyślenia, bo historia w takiej formie kuleje jak trup z przetrąconym kolanem.

Wystarczy

Młody chłopak, zmęczony zwyczajnym do bólu życiem, szuka czegoś więcej. Dużo myśli o tym co czeka nas po śmierci, kończy więc wszystkie niedokończone sprawy, siada w fotelu i przykłada sobie rewolwer ojca do skroni. Po naciśnięciu spustu zaczyna się akcja właściwa opowiadania. Fajne podejście do kwestii śmierci i tego czy i co czeka nas po niej. Mnie podczas lektury, przypomniała się „Siódma pieczęć” Bergmana.

Stracona Fiestecita

Akcja opowiadania dzieje się w Meksyku i prowadzi nas dwutorowo. Z jednej strony mamy brutalne morderstwa, których ofiary mają wyrwane serca i zmasakrowane ciała, niedbale porzucone w różnych częściach Nowego Meksyku. Sprawą zajmuje się detektyw Rokko Buenos i jego nowa partnerka – trop prowadzi ich na górę Cerro Correa, gdzie znajdują się ruiny starożytnej świątyni, wewnątrz której, błyszczy w promieniach Słońca, idealnie wypolerowany ogromny blok onyksu, z dziwnymi otworami, z których sączy się czarna ciecz…niestety stróże prawa spóźniają się, bo kilka godzin wcześniej dociera tam Manu, znawca starożytności i swego rodzaju egzorcysta, zajmujący się demonami i wierzeniami dawnych ludów…prowadzi on na górę trzy zakonnice. Pretekstem jest wycieczka, ale plany Manu są zgoła inne – bezpośrednio wiążą się one z pewnym demonem i naczyniami, które potrzebne mu są, aby powrócić na Ziemię…Podczas czytania wręcz czuć nieznośny upał i ogromną wilgotność powietrza. Właściwie to takie opowiadanie w stylu Jamesa Rollinsa czy Indiany Jonesa, z nutką demonologii. Jedno z lepszych w zbiorze.

Fotel

Najbardziej weirdowe opowiadanie w zestawieniu. Odlot 😊 rosyjski cyngiel – Borys, wykonuje wyroki dla mafii. Jest bezwzględny i okrutny, nie oszczędza nawet małych dzieci. Wyrobił sobie renomę pierwszoligowego zabijaki, ale jego umysł chyba nie do końca sobie z tym radzi. Chociaż on sam temu zaprzecza, coś złego zaczyna dziać się w jego głowie. Chore wizje, utraty przytomności…a kluczową rolę w całej historii odgrywa pewien duży, stary fotel, znaleziony kiedyś w piwnicy domu w którym mieszka morderca…

Powiastka krótka ale ciekawa. Mocno zeschizowana – czasem nie wiadomo co jest jawą a co snem. Ponadto można ją interpretować na wielu płaszczyznach i na kilka sposobów. Mnie zawsze bardziej podoba się analizowanie strachu i tego co dzieje się w głowach ludzi, niż potworki latające po scenie i cysterny krwi. Duży plus.

Klątwa z o.o.

Szanowny Panie, Pathos Incorporated informuje, że rzucono na Pana klątwę czwartego stopnia w ogólnie przyjętej skali. Klątwa nosi nazwę Trivium i rozpocznie swe działanie dokładnie 20 października, w poniedziałek o godzinie 11…”zdziwiłaby was taka informacja? Bo właśnie list o takiej treści dostał pulchny wykładowca literatury romantycznej Wiktor. Spokojny fan wędkarstwa z 15-letnim małżeńskim stażem. A przeczytał go, a to pech, pierwszego dnia samotnego urlopu (żona spędzała swój z przyjaciółką w Kairze).

Kto z nas przynajmniej kilka razy w życiu nie chciałby rzucić na inną osobę klątwy? Chyba niewiele jest takich osób. Wiktor udał się niezwłocznie do siedziby firmy, gdzie dowiedział się, że to nie żart i że klątwa naprawdę została na niego narzucona, oczywiście nie wiadomo przez kogo…. Naszemu bohaterowi przytrafia się przez okres trwania klątwy naprawdę dużo nieszczęśliwych wypadków, a to dopiero początek, bo okazuje się, że Wik nie jest tak do końca bezbronny w tym całym szaleństwie. Może zamówić sobie klątwę zwrotną…

W zasadzie humorystyczne opowiadanie, aczkolwiek bohaterom na pewno nie jest do śmiechu – dobrze pokazuje ludzkie słabości i wady, a także żerujące na nas wszelkiego rodzaju firmy i korporacje. Oryginalnie i ciekawie!

Wesołych drzew

Najstraszniejsze moim zdaniem opowiadanie. Bycie niewidomym samo w sobie jest dość przerażające, ale jak się do tego przebywa samej w ogromnym domu na odludziu…jest Wigilia, a mąż Gwen, David – pojechał z ich psem do miasta, do weterynarza. Dziewczyna zajęta jest przygotowaniami do wigilijnej kolacji, ale nagle zaczyna słyszeć przed domem, a później w nim samym, dziwne, nieznajome dźwięki. Wiadomo, że osoby niewidome, mają wyczulone inne zmysły, między innymi poprzez słuch poznają świat, uczą się poprzez dźwięki, i kiedy pojawia się jakiś nowy, mózg od razu zapala czerwoną lampkę. Tym bardziej, że ten dźwięk brzmi, jakby wokół domu przechadzało się podkute zwierzę…kiedy na piętrze słychać dźwięk otwieranego okna, Gwen przerażona zamyka się w spiżarni. Tymczasem David właśnie wraca i wiezie niezapowiedzianego gościa…

Świetna historia, chyba najlepsza w zbiorku. Bardzo dobrze napisana, ponieważ autentycznie czułem strach, jak wyobrażałem sobie sytuację Gwen – dziwne dźwięki i świadomość, że prawdopodobnie ktoś jest w domu, a ona nie może go zobaczyć…brrr…ciarki. Ale to nie cały strach, który nam autor w tym tekście serwuje. Znalazło się tu także miejsce na legendy, pradawne stwory i pewną religię…

Śpiew ptaka nocy

Świetne zakończenie zbioru – Łukasz ewidentnie jest fanem Deana Fostera i Michaela Crichtona. Wyprawa do Kolumbii w poszukiwaniu przedziwnego stworzenia, zarejestrowanego na krótkim filmiku, połączona z odszukaniem pierwotnego plemienia Indian Kavahivi, jest dla głównego bohatera opowiadania, doktora antropologii, zwieńczeniem wielu lat badań i przebijania się z maczetą przez dżunglę. Ale na tę samą wyprawę, kilka dni wcześniej wybiera się jego „prawie była” żona, Clair. Zaczyna się więc wyścig – najpierw o palmę pierwszeństwa w wiekopomnym odkryciu, a potem już tylko o życie i zdrowie psychiczne…przygoda zamienia się z horror.